LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. POWSTAŃCÓW ŚLĄSKICH w Bieruniu

Karol Wachowiak - absolwent 2014

Student Akademii Morskiej w Gdyni.

Karolu, zdałeś maturę w maju 2014 i…. co dalej?
Zanim jeszcze ostatecznie zakończyłem zdawanie matur ustnych, rozpocząłem pracę. Poza tym oczywiście cieszyłem się najdłuższymi wakacjami życia. Cały czas jednak w głowie kłębił się niepokój związany z wyborem uczelni, z tym, czy się dostanę, jak będzie wyglądało życie w nowym miejscu. Po otrzymaniu informacji o przyjęciu do Akademii Morskiej w Gdyni wszystko stało się prostsze.

Postanowiłem spróbować swoich sił na morzu i wraz z grupą znajomych z Yacht Clubu „Opty” wybraliśmy się na rejs żaglowcem sts „Pogoria”. Wakacje szybko minęły i trzeba było przeprowadzić się nad morze.

Skąd pomysł studiowania w Akademii Morskiej?
Pomysł złożenia dokumentów do Akademii Morskiej w Gdyni pojawił się podczas poszukiwania odpowiedniej uczelni, trochę przypadkiem. Początkowo przybierało to bardziej postać żartu, ale z czasem wywoływało coraz większe refleksje. Od lat interesowałem się żeglarstwem i morze zawsze mnie ciekawiło i pociągało. Otrzymawszy już świadectwo maturalne, stwierdziłem, że dlaczego by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym. I tak zaczęła się moja przygoda ze studiowaniem na drugim końcu Polski.

Czy to był taki świadomy i pewny wybór, czy brałeś pod uwagę inne kierunki?
Początkowo rozważałem oferty różnych uczelni, min Politechniki Rzeszowskiej na Wydziale Budowy Maszyn i Lotnictwa, a także Politechniki Śląskiej. Podczas moich poszukiwań zawsze interesowała mnie mechanika i budowa maszyn. Ostatecznie jednak zwyciężyła we mnie chęć realizacji marzeń i fascynacja morzem.

Trudno było się dostać na tę uczelnię? Jakie przedmioty były brane pod uwagę? Trzeba było przejść jakieś egzaminy, testy?
Akademia Morska w Gdyni zrezygnowała z egzaminów wstępnych i rekrutacja przebiegała na zasadzie konkursu świadectw maturalnych. Jak chyba każda uczelnia posiada ona specjalny przelicznik osiągnięć, który decydował o kolejności kandydata na liście przyjętych. Przedmiotami, które brane były pod uwagę, są oczywiście matematyka na poziomie podstawowym, przedmiot ścisły na poziomie rozszerzonym, a także język obcy w dwóch poziomach zaawansowania. Osobiście jestem zdania, że dostanie się na tę uczelnię nie było aż tak trudne jak myślałem, wyzwanie stanowi jednak utrzymanie zajmowanej pozycji.

Jesteś już po pierwszym roku studiów. Czy tak je sobie wyobrażałeś? Czy coś Cię zaskoczyło?
Mam starsze rodzeństwo, więc ogólne zasady panujące w szkolnictwie wyższym były mi znane. Może nie do końca tak je sobie wyobrażałem, ponieważ jak wszyscy wiemy, umysł zawsze tworzy swoją historię. Niemniej jednak w żaden sposób się nie rozczarowałem. Trochę zaskoczył mnie przeskok pomiędzy podejściem do uczniów w szkole średniej a traktowaniem studentów przez wykładowców. Na studiach nie ma już mowy o „głupich wymówkach”, a wykładowca niejako posiada władzę absolutną.

Co okazało się najtrudniejsze?
Największym wyzwaniem okazało się z pewnością zderzenie z rzeczywistością panującą na uczelni, jej zasadami i sposobami załatwiania wszelkiego rodzaju spraw. Już nie było osoby, która dbałaby o dobro ucznia. Cała przyszłość człowieka od tego momentu była w jego rękach. Ale oczywiście do wszystkiego można przywyknąć. Jeżeli chodzi o naukę, to sporo czasu trzeba było poświęcić matematyce, fizyce i wszelkiego rodzaju sprawozdaniom z laboratoriów.

A najlepsza strona tych studiów?
Nauka na tej uczelni daje mi wiele satysfakcji, mam okazję poznać wszystkie aspekty techniki, tak jak na innych uczelniach, ale przedstawiane są one w zupełnie innym świetle. Człowiek ma okazję zagłębić się w świat przemysłu morskiego, nie pracując jeszcze w zawodzie.

Mundur robi wrażenie, prawda?
Mundur również stanowił pewien aspekt decydujący o wyborze uczelni. Ubierając go człowiek ma wrażenie, że staje się kimś wyjątkowym. Wrażenie jednak, moim zdaniem, robi przede wszystkim cała etykieta i ceremoniał morski. Bardzo uroczyście obchodzone są na Akademii Morskiej wszelkie wydarzenia związane z rozpoczęciem roku akademickiego i świętami państwowymi. Na stronie internetowej mojej uczelni można zobaczyć relacje z niektórych wydarzeń.

Jakie perspektywy daje Ci ten kierunek?
W sytuacji wyboru ścieżki edukacji związanej z pływaniem, po ukończeniu studiów absolwent może pływać na statkach handlowych w charakterze IV mechanika, a w drodze awansu Cheef mechanika, czyli dowódcy oddziału maszynowego na statku. Można również wybrać ścieżkę lądową, co wiąże się z pracą w stoczniach, lub ogólnie w branży morskiej. W ostateczności absolwent AM może poszukiwać zatrudnienia w każdej firmie wymagającej ukończenia kierunku Mechanika i budowa maszyn.

Jak sobie wyobrażasz swoje przyszłą karierę?
Gdy uda mi się skończyć studia oczywiście chciałbym rozpocząć pracę na statkach handlowych, ponieważ wychodzę z założenia, że jeżeli człowiek rozpoczął edukację w szkole morskiej, to wypadałoby spróbować swoich sił na morzu. Co nie zmienia faktu, iż mieszkać planuję na Śląsku. Przypuszczam, że moja ewentualna dalsza kariera będzie się już rozwijała sama. Niemniej jednak chciałbym po jakimś czasie przejść do pracy na lądzie, ponieważ rodzinę też kiedyś trzeba założyć.

A jak znosisz odległość od domu, rozłąkę z bliskimi? Często wracasz?
Początkowo, wiadomo, było ciężko, ale człowiek szybko się przyzwyczaja. Biorąc pod uwagę obecny stopień rozwoju techniki, min. wideo rozmowy, nie jest to aż tak dokuczliwe. W pierwszym roku studiów starałem się wrócić do domu co około 6-7 tygodni, co oczywiście zależało od sytuacji na uczelni. Niestety drugi rok studiów może nie być już tak łaskawy. W Gdyni jednak poniekąd rodzinę zastępuje mi nasz akademicki chór, który składa się z grupy naprawdę wspaniałych ludzi, którzy potrafią się bawić, żartować, ale i oczywiście wspierać.

Chyba nie masz tam wielu kolegów ze Śląska?
Oczywiście, większość moich kolegów pochodzi z okolic Gdyni, a także z samego miasta, aczkolwiek, wbrew pozorom osób „z dalekich stron” również nie jest mało. Na moim wydziale studiują osoby reprezentujące praktycznie każdy region naszego kraju. Województwo śląskie również ma swoją reprezentację. Równolegle ze mną studiują osoby z okolic Żywca i Myszkowa, a kilku studentów wyższych roczników pochodzi z Chorzowa.

Możesz opowiedzieć jaką anegdotę, ciekawą historię?
Hmm... Przez ten rok spędzony poza domem troszkę się wydarzyło. Myślę jednak, że pozostawię w tym miejscu pewien niedosyt i powrócę do tego tematu podczas swojej kolejnej wizyty w naszym liceum. Jeżeli się uda, będę mógł wtedy opowiedzieć o praktykach na Darze Młodzieży, co przypuszczam może bardziej zainteresować, aniżeli zwykłe „studenckie życie”.